Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2010

o marzeniach niespełnionych

Czekała na ten wyścig już tyle czasu. Była dobrze przygotowana. Lecz kiedy nadszedł moment startu strach zupełnie ją obezwładnił. Na szczęście jechała tak szybko, że długo nie siedział jej na plecach. Zgubiła go po prostu na którymś single tracku. Przejechała 10, 20, 40 km i wciąż miała w sobie tak dużo siły. Była zaskoczona, bo nigdy wcześniej nic podobnego nie odczuwała podczas wyścigów. Gdy tak rozmyślała, mijając kolejnych zawodników, okazało się, że do mety zostało jej tylko 5 km. Przestraszyła się, że wygra. Zwolniła. Dała się wyprzedzić tym, których wcześniej połknęła bez większego wysiłku. Co by to było, gdyby przyjechała pierwsza na metę. Przecież nie była na to gotowa. Męczyło ją to wolniejsze podążanie na metę, ale nie miała odwagi mocniej naciskać stopami na zmęczone pedały. A potem była na siebie zła. Jak zwykle...

na miarę chwili

A kiedy przyszedł właściwy czas, On wziął ją za rękę i zaprowadził do pomieszczenia, które przypominało wielką garderobę. Ustawiono ją na środku tego pomieszczenia tak, że obracając się, miała ogląd na wszystko, co się w nim znajduje. Podczas, gdy się uważnie przyglądała zawartości tej niby garderoby, ktoś zdjął z niej miarę. Następnie zostało jej zaprezentowane nowe "odzienie". Choć czuła, że jest to jedyna propozycja i nie może jej odrzucić, z wyraźną pretensją w głosie rzekła: - i to ma być moje ciało? Wtedy On odparł: - przecież to tylko na chwilę...

dialog konkurencyjny

A kiedy tak zanurzała się pospiesznie w ciemność, wraz z postępującą kadencją oddalając się od najważniejszego, a przybliżając do mniej ważnego, spojrzała na księżyc. Przypomniał jej się wtedy ten ciekawy wykład z teleskopu Hubble'a i, patrząc księżycowi w twarz, rzekła po cichu: - Niedługo ciebie nie będzie... On zaś odrzekł jej bez zastanowienia: - Ciebie też...

szukając siebie

Wiele razy zastanawiam się za czym goni człowiek. Zwłaszcza w tych momentach, gdy właśnie spełnił swoje kolejne marzenie, otoczył się kolejnymi ludźmi, podobnymi do kukieł, i kolejnymi rzeczami, noszącymi znamiona bezużytecznych bubli. I niby właśnie ziściło się to, za czym dotąd gonił, a on rzuca kukły i buble w kąt i biegnie dalej. Bo to wszystko było atrakcyjne, póki było w sferze marzeń niedoścignionych. A teraz - już to mam i jak się temu przyglądam, to jakoś nie jest to już takie atrakcyjne jak ten chłopak w klubie albo ta zajebista sukienka. Dlaczego dopiero teraz zaczynam sobie zdawać sprawę z tego, że gonię za samą sobą i że wciąż nie mogę siebie dogonić, bo nadal sobie uciekam? Jakbym była dla siebie atrakcyjna tylko w ruchu. A co się stanie kiedy stanę? Podejdę do siebie powoli...zobaczę wszystkie swoje wady i zalety...Czy będę musiała siebie wreszcie zaakceptować? A co się stanie, jak siebie wreszcie zaakceptuję? Czy przestanę stawiać te cholernie wyśrubowane wymagania in

wybrany seans

Dostaję otwarty karnet do kina. Grają w nim moje życie. Mogę wybrać tylko jeden spośród trzech seansów: 1 sala - przeszłość pogarda - życie przeszłością to tak naprawdę gardzenie nią a także tym, co jest teraz i co może być w przyszłości. Gardzę tym, co było, jeśli nie mogę się pogodzić z tym, że to już przeminęło a chciałabym to zmienić. A przecież na tym zbudowałam swoją teraźniejszość. Dlaczego zatem gardzę jej fundamentem? A dlaczego żyjąc przeszłością, której nie mogę zmienić, a z którą nie jestem pogodzona, gardzę tym samym teraźniejszością i przyszłością? Bo odrwacam oczy od tego, co jest tuż przede mną. egoizm - uwaga skupiona tylko na tych przeszłych wydarzeniach, których byłam istotnym uczestnikiem. emocje - głównie poczucie winy za rzeczy złe lub te, których w ogóle nie było. 2 sala - teraźniejszość pogodzenie z przeszłością brak lęku o przyszłość odwaga działania a nie odwaga roztaczania samych planów na przyszłość, z których połowa nie zostanie wcielona w życie odw

"nic w przyrodzie nie ginie"

Radość. Czy moja radość zawsze jest kosztem czyjegoś cierpienia? Smutek. Czy tylko mój smutek może kreować czyjąś bliskość, która ma odwagę objawić się jako sposób na niesienie mi pocieszenia? Mowa. Czy moja mowa zawsze musi wymuszać czyjeś milczenie? Racja. Czy moja racja zawsze oznacza, że ktoś musi się zmagać z trudną prawdą? Przestrzeń. Czy granice mojej przestrzeni muszą pochłaniać granice przestrzeni innych? Odwaga. Czy moja odwaga musi wywoływać w innych strach? Korzyść. Czy moja korzyść musi oznaczać dla kogoś innego stratę? Ruch. Czy ktoś musi się zatrzymać, żebym ja mogła być w ruchu? Odpowiedź. Czy moje pytania pozostaną bez odpowiedzi?

z cyklu CYTOLOGIA: tu i teraz!!!

"(...) tak niewielu z nas żyje wyłącznie i zupełnie w teraźniejszości. Tkwimy w dniach przeszłych i wiecznie marzymy o przyszłych, skuwając się ciężkimi kajdanami czasu i kontemplując nierzeczywiste widma. Trwonimy energię na wyimaginowane miazmaty wspomnień i oczekiwań, pozbawiając żywą teraźniejszość istotnej realności i redukując ją do teraźniejszości złudnej, ułomnej, trwającej zaledwie parę sekund, teraźniejszości, która jest bladym cieniem momentu wiecznego. Nie umiejąc żyć w bezczasowej teraźniejszości i pławić się w rozkoszach wieczności, szukamy marnych środków zastępczych w trywialnych obietnicach, składanych przez czas, ciągle mając nadzieję, że przyszłość przyniesie to, czego tak żałośnie brakuje rachitycznej teraźniejszości."   /K. Wilber/

izolacja

W pułapce przyzwyczajeń. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka - mówi dobrze znane nam powiedzenie. Niestety jest to dość smutna prawda o człowieku.  Zamykamy się na nowe doświadczenia, świat i innych ludzi w wybranych przez nas samych klatkach. Wkrótce zaczyna nam brakować powietrza. Nie wpadniemy jednak na pomysł, że na małej powierzchni jest mało tlenu. Zamiast poszerzyć tę powierzchnię, wychodząc poza nasze przyzwyczajenia, łapczywie łapiemy resztki powietrza, które ostało się w naszej klatce, lecz zużuwamy je głównie na to, by wydać z siebie kolejny krzyk rozpaczy. A krzyczymy dużo i często, biadoląc na nasz los, któremu winien jest z reguły ktoś inny, i na głos opowiadamy światu o naszych marzeniach, których motywem przewodnim jest jakieś inne życie. Ale czy słyszymy to, co mówimy? Czy naprawdę znamy nasze marzenie?  Izolacja. W miarę postępującego biadolenia odwracamy się od świata, a świat od nas. Ponieważ jesteśmy tak uwarunkowani, że sądzimy, iż zmiana możliwa jest tylko

tożsamość

Człowiek ma tak silną potrzebę tożsamości, że choć w jednym miejscu poddaje swoje ego, by gdziekolwiek przynależeć.

NOSICIELE

Widzę cię w oczach ekspedientki Słyszę cię w śmiechu przechodnia Tyle w nich jest ciebie nawet nie wiedzą po prostu roznoszą cię po świecie Jesteś jak ich myśl przewodnia 06/07/2010

fotosynteza

Błysk. Pojawiam się. Mój byt jest skrajnie uwarunkowany obecnością drugiej osoby. Nieumiejętność tej osoby uczy mnie mojej własnej nieumiejętności. Jeszcze się dobrze nie pojawiłam a już znikam. Odtąd żyje awatar. Przebłysk. Jestem, ale tylko częściowo. Ta część prawdziwej mnie spotyka Ciebie i już wie. Zaczyna dążyć. Awatar walczy o przetrwanie. Przełom. Awatar umiera. Rodzę się prawdziwa ja. Ponieważ powstaję z popiołów awatara nie mogę od razu przybrać właściwej konsystencji. Szukam właściwego przejawu materii, myśli i uczucia. Powracam do Ciebie. Rozbłysk. W Tobie spotykam siebie. Jeszcze nie umiem spotkać siebie samodzielnie, więc przeglądam się w lustrach. Odrzucam obraz pozorny. Znajduję obraz rzeczywisty. Zaczyna się faza świetlna mojej prywatnej fotosyntezy.