Ktoś kiedyś napisał: "człowiek nie tyle pragnie być kochanym, ile rozumianym". Jednocześnie ten sam człowiek nie chce rozumieć innych. Starczy mu, że ktoś jego zrozumiał. Lecz czy nie jest to proces niepełny? Czy nie jest tak, że nie chcemy rozumieć innych, bo boimy się, że rozumiejąc zgadzamy się z czymś, co nie jest nasze? Czyżbyśmy w samym procesie rozumienia mieli zmieniać nasze poglądy? A jeśli tak - to czego się boimy?