Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2013

usypianie ego

Zadziwiające. Właśnie skończyłam pić piwo. I dotarło do mnie, że moje ego jest teraz ospałe jak mucha w upalny dzień. Zwolniło obroty, przestało mi pieprzyć nad uchem i zatrzymało pochód myśli. Wreszcie mam chwilę spokoju. Nie mam żadnych wątpliwości. Żadnych obaw. Jeszcze nie jest to stan zmienionej świadomości, bo przecież to tylko jedno piwo, a już jest tak dobrze bez tego cholernego kontrolera. Jak jest bardzo władczy to pewnie trzeba wypić więcej.  To dlatego ludzie piją. Nie żeby uciec od świata. Chcą uciec od siebie. A właściwie nie od siebie a od tego "avatara". Od ego. Niby tak potrzebny konstrukt psychiczny a na pewnym etapie życia staje się taki upierdliwy. Trudno się dziwić, że ludzie sięgają po flaszkę jak po Apap. Przecież nie ma lekarzy dusz.  

opowiastka

Opowiem wam o tym, jak setki czy tysiące razy dziennie ulegam bezużytecznym myślom i emocjom. Jak żyję wyobrażeniami na temat doświadczeń - oczywiście złymi - a nie doświadczeniami, więc stoję tuż przy nich, ale ich nie doświadczam. Jak deklarując miłość, przyjaźń i bliskość, słowami i gestami przeczę temu, co deklaruję niemal w tej samej chwili, gdy kończę z wielką pompą wygłaszać wytarte słowa. Albo jak wciąż się boję nowych doświadczeń, choć jednocześnie ich łaknę i do nich zmierzam. Zupełnie jakbym jedną rękę wyciągała w kierunku nowego, a drugą się za to karciła. Ale wiecie co? Po co ja wam to w ogóle opowiadam? Przecież wy to doskonale znacie!