Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2010

wyzwolenie

Wszyscy zatrzymaliśmy się na poziomie ego. Jak się wyzwolić z tego poziomu i zejść głębiej? Jak zerwać z perspektywą ego postrzegania świata? Jak być czymś więcej niż wiązka mechanizmów obronnych? Przed czym się bronimy? Czy ego samo nie kreuje zagrożenia, by przytrzymać nas na swoim poziomie? Co jest wynikiem takiej kreacji? Dlaczego lubujemy się w życiu podszytym strachem? Dlaczego nie wyjdziemy poza schemat zagrożenia i nie sprawdziwmy czy tam, gdzie przez okulary ego widzimy strach, nie ma przypadkiem czegoś innego?

cytologia na tu i teraz

"Musisz na chwilę odłożyć osobisty bagaż przeszłych i przyszłych problemów, a także całą swoją wiedzę; w przeciwnym razie będziesz patrzył, nie widząc, i słuchał, nie słysząc." /E. Tolle/ ...ja jestem jeszcze ślepa i głucha...

Logika naprawiania świata

W pewnym sklepie odzieżowym w Warszawie pojawili się dwaj Arabowie. Po chwili jeden z nich odebrał telefon i zaczął bardzo głośno prowadzić rozmowę z kimś kto doń zadzwonił. Zirytowało to młodego mężczyznę, który, gdy tylko Arab zakończył rozmowę telefoniczną wdał się z nim w wymianę zdań w tej materii. Panowie starali się być grzeczni jednak w bardzo kulturalny sposób robili sobie głośno złośliwe uwagi. Młodzian miał być może najlepsze intencje, jednak chciał wywołać ciszę własnym jazgotem, który trwał dużo dłużej niż rozmowa telefoniczna, która zaczęła tę wymianę zdań. Ilu osobom ja zaszkodziłam chcąc tak pomóc? Ile razy zapomniałam o intencji? Ile razy chciałam leczyć chorobę (własną bądź cudzą) inną chorobą?

mental fitness

Wolno uwolnić się od niewoli - wykorzystując wolę. Na granicy odgraniczyć się od ograniczeń - własnych i pokoleń. Nieudolnie poddać się niedoli - by zasiać w niej zwątpienie. Rozumnie nie rozumieć rozumu - gdy wodzi na pokuszenie. Codziennie robić choć jedno z tych ćwiczeń dokładnie i powoli, czuć świadomością własny wysiłek i rozkoszować się nim do woli.

"co było wielkie, małym się wydało"

Dla większości z nas zwrot "kocham cię" jest górną granicą tego, co czujemy. Nie wyobrażamy sobie, że możemy czuć coś, co przekracza te dwa wyrazy. A ja się pytam: co wtedy, gdy ów zwrot jest granicą dolną i staje się dopiero punktem wyjścia? Czy to wtedy zaczynamy być odpowiedzialni za to, co czujemy? Czy wtedy jesteśmy odpowiedzialni za nasze słowa, od których natrętnego używania odchodzimy, gdyż zdaliśmy sobie właśnie sprawę z tego, że nie są już wystarczające? Czy granicą tego uczucia jest nieskończoność (czy jest bezgraniczne)?