ucieczka z kobiecości

Widziałam ją już kiedyś. Pamiętam. Wtedy nie zwróciła na siebie mojej uwagi tak bardzo jak teraz. Była w krótkiej czarnej spódnicy a na nogach miała, zwiastujące już wiosnę, cienkie rajstopy i chociaż wcale nie było ciepło nie wyglądało na to, by dygotała z zimna. Wędrówka mojego wzroku zaczęła się jednak od góry. Zastanawiała mnie zwłaszcza jej kurtka podkreślająca nienaturalną szerokość jej ramion. Mimo tych niby kobiecych elementów stroju kojarzyła mi się z rzymskim gladiatorem. Te szerokie ramiona i porządnie zbudowane łydki. Taki Russell Crowe w spódnicy z torebką ;) Do tego nogi opasane wysoko wiązanymi ciężkimi trzewikami. Jakby miały trzymać stopy mocno na ziemi. Tymczasem te stawiały dziarsko duże, miarowe kroki, zdradzające, że ich właścicielka szykuje się do niemej bitwy z kolejnym dniem swojego życia.
Co też takiego stało się w jej życiu, że uciekła ze swojej prawdziwej kobiecości? Pytanie to zawisło nad stacją kolejową, na której ją widziałam, ale opadło wnet, nie znalazłszy w mojej głowie właściwej odpowiedzi.      

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

oczy przetarte ze zdumienia

przejściowa