Nareszcie. Odważyła się. Wyszła z domu! Jedynie chwilę zajęło jej dojście do przejścia dla pieszych, które znajdowało się nieopodal. Stanęła i czekała, zgodnie z tym, co przykazały światła, patrząc bezwiednie na tłoczące się w pośpiechu samochody. Dostrzegła, że najpierw przemykało ich dużo przed jej oczami, potem następowała przerwa w tym ruchu, a potem znowu - ten sam ruch. Wtem oderwała wzrok od karoserii mijających ją aut i spojrzała na drugą stronę ulicy. "Tyle tam ciekawych rzeczy" - pomyślała. Kolory ubrań. Ludzkie spojrzenia. Radośnie dźwięczący śmiech dziecka. "Trzeba tam przejść, ale zupełnie nie wiem jak" - dodała w głowie. Bała się. Stała więc usztywniona i bezwiednie obserwowała kolejne cykle ruchu samochodów. W jej głowie, także w pewnym cyklicznym porządku, pojawiały się sukcesywnie myśli, które coraz bardziej oddalały ją od przejścia na drugą stronę. "A jeśli nie będę umiała wrócić?"..."A jeśli coś mi się stanie?"... W pew
w momencie kiedy emocje w jakikolwiek sposób (świadomy lub całkiem od nas niezależny) są wstanie, a raczej trzeba powiedzieć, że zawładnęły bez wiedzy naszego umysłu, w ten czas nasz mechanizm obronny nie ma najmniejszych szans, by się wyzwolić z tego stanu rzeczy. dopiero moment kiedy organizm zaczyna mieć świadomość zaistniałego stanu może zacząć się bronić, aczkolwiek nie musi. wszystko zależy od postępu czynnika, który nas trawi.
OdpowiedzUsuń