arytmetyka uzależnień emocjonalnych

Im mniej w portfelu tym jeść chce się więcej. Co za ironia losu, że wtedy właśnie ma się taki apetyt. Zupełnie jak z tymi niedopitymi ludźmi, którym na trzeźwo tylko trzęsą się ręce. I powiedzmy, że spada Ci z nieba manna i nagle przychodzi taki spokój, płynący z samego faktu posiadania, że o dziwo łaknienie ulega redukcji. Pijak też nie potrzebuje się złoić doszczętnie. On musi być tylko na lekkim rauszu, żeby poczuć choć przez chwilę coś na kształt spokoju. Jaka więc różnica między nami, skoro on kupuje swój spokój z wódką, ona z kłótnią, oni z kasą...a ja?

Wszyscy jesteśmy od czegoś uzależnieni...i uczą nas tego od dziecka, że dobrze się od czegoś uzależnić...
np. można uzależnić swój nastrój od krzywego spojrzenia kogoś na ulicy albo uzależnić swój prestiż od ilości zer na koncie...a przecież jak się pomyśli to takie żenujące, że moją czy Twoją wartość determinują zera... albo złość nieznajomego, którego minąłeś na ulicy...a dlaczego to żenujące? bo wartość w sensie pozytywnym ma kreować coś, co nie ma wartości albo ma wartość ujemną...

ciekawe...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

oczy przetarte ze zdumienia

przejściowa