Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2010

podać sobie rękę

Wstaję rano. Noc nieprzespana. Pełnia i śpiew okolicznych pijaków. Idę do pracy. Piętrzą się problemy. Słońce znowu zaszło.  I pozwalam sobie na to, żeby mnie to wszystko wyprowadzało z równowagi. Pewnie, że nie jest mi w tym stanie dobrze. No jasne, że pamiętam co tutaj wypisuję i umiem ocenić jak daleko jest to wszystko ode mnie w takiej chwili. Czuję, że się chwieję i wypadam z mojej ścieżki. W końcu upadam. Jednak mam odwagę. Podchodzę do siebie i podaję sobie rękę. Mówię: "no, kobieto, wstajemy...". Najpierw ta leżąca ja patrzy na mnie podejrzliwie. Z zawahaniem łapie mnie za rękę, z której wyciska siłę, żeby się podnieść. W końcu wstaję. A Ona mnie obejmuje i mówi: "no, to jak już wstałaś to teraz możemy iść. Poszukamy naszej drogi?" Nie protestuję. Nie idziemy długo, a droga jakby znajduje się sama. To ciekawe. Okazuje się, że wcale nie potrzeba mi osób trzecich, żeby upaść i żeby wstać. Nikt mnie nie popycha a potem nikt nie okazuje mi współczucia. Nikt in

chwila zwątpienia...

A czy warto się tak starać? czy warto się zmieniać jeśli człowiek zmianą naraża się na postępujące niezrozumienie i odrzucenie przez świat? czy w ten sposób dąży się do osławionej pustki? don't try so hard

zobowiązania w pytaniach i odpowiedziach

Na dobre: Dlaczego ludzie, słysząc dobre słowo, czują się zobowiązani do odpowiedzenia w tym samym tonie? Kto powiedział, że dobre słowo nie może wyczerpać się monologiem? Czemu czujemy się winni, że nie możemy nawiązać w tym zakresie dialogu? Na złe: Czy ten sam rodzaj poczucia zobowiązania popycha nas do odwetu za złe słowo? A gdybyśmy nie przyjęli takiej oferty to co? Czy przyjmujemy w sklepie oferowany nam bubel? A przecież złe słowo nie ma dobrego marketingu?

odkrycie

To nie Ty mnie tak uskrzydlasz. To uskrzydla mnie widok siebie samej. Przeglądam się w Tobie i widzę z radością, że mogę, chcę i potrafię. To nie Ty mnie pogrążasz. To ja sama siebie pogrążam widząc swoje słabości. Przeglądam się w Tobie i tak się wkurzam, bo widzę swoją niemoc, niechęć i nieumiejętność. Dziękuję Ci, że mogę się w Tobie przejrzeć...

w pułapce schematów

Nasze życie składa się ze schematów, począwszy od powtarzanych każdego dnia tych samych czynności a skończywszy na tych samych przemyśleniach i odczuciach w podobnych sytuacjach. Są schematy generalne (tzw. lęki uniwersalne) znamienne dla wszystkich ludzi, przekazywane z pokolenia na pokolenie i z reguły niezależne od miejsca i czasu, w których się znaleźliśmy oraz schematy indywudualne czyli nasze prywatne ograniczenia, którymi mogą być zarówno wzmocnione schematy generalne, jak i subtelniejsze i mniej rozpoznawalne ograniczenia wynikające ze specyficznej sytuacji, w której się znaleźliśmy i która miała na nas jakiś wpływ. Dlaczego schematy są pułapką? Każdy schemat ogranicza. Jeśli przykładowo mam zakodowany schemat:  dobrze czuję się tylko w towarzystwie, to moje dobre samopoczucie zawsze uwarunkowane jest obecnością innej osoby czyli a contrario brak przy mnie jakiejś osoby to moje złe samopoczucie. Innym przykładem może być sytuacja, w której schemat obciąża nie tylko mnie samą, a

działania na poczuciach

Przyjmijmy, że mamy sytuację konflitkową X, w której biorą udział 2 osoby - osoba A i osoba B. Relacja między tymi osobami ma charakter zobowiązania wzajemnego tzn. zarówno osoba A, jak i osoba B jest dłużnikiem i wierzycielem. Pamętając jednak, że analizujemy emocjonalny wątek sytuacji X nasze osoby A i B przyjmują zwykle miano Oprawcy i Ofiary. Ponieważ  relacja między tymi osobami, jak wyżej wspomniano, jest relacją dwustronną to każda z tych osób jest jednocześnie i Oprawcą i Ofiarą. Dług i wierzytelność w analizowanej sytuacji  zastępują odpowiednio poczucie winy i poczucie krzywdy, będące determinantami sytuacji konfliktowej, które zdają się posługiwać wartością przeciwstawną na zasadzie: moje poczucie winy determinuje bycie dłużnikiem (ofiarą) zaś moje poczucie krzywdy determinuje bycie wierzycielem (oprawcą).    A zatem: jeśli poczucie krzywdy jest większe niż poczucie winy jestem bardziej Oprawcą jeśli poczucie winy jest większe niż poczucie krzywdy jestem bardziej Ofiarą ni

zły dotyk

Kiedy jesteśmy jeszcze bardzo mali, kiedy jesteśmy dziećmi, dotyk ma dla nas istotne znaczenie. Łakniemy go jak powietrza. Na tym etapie życia dotyk nigdy nie jest zły albo niewłaściwy. Zawsze niesie w tle miłość i prawdziwą potrzebę doświadczania drugiego człowieka. Jeśli węch jest zmysłem najstarszym i najbardziej prymitywnym to dotyk zdaje się być instrumentem doświadczania świata bardzo wysublimowanym. Przychodzi jednak moment, że dotyk staje się czymś negatywnym. Zaczyna być głównie kojarzony z czynnością seksualną, choć to o tyle dziwne, że w dzisiejszym świecie uprawiamy seks prawie się nie dotykając. W każdym bądź razie jeśli kojarzony jest wyłącznie z łączeniem się w pary to nie dotykamy obcych. A już na pewno nie dotykamy ludzi starych. Co jest bowiem przyjemnego w uściśnięciu ręki kostusze? W miarę rozgaszczania się w nas agresji, która płynie ze świata zewnętrznego i niesie ze sobą komunikat, że jest jedynym sposobem na unikanie zranienia w kontaktach z drugim człowiekiem,

a zło jest takie atrakcyjne...

Obraz

odnaleźć siebie we śnie

SEN Nie widzę swojego patrzenia Nie słyszę swojego słuchania Nie mówię swoim językiem a przecież czuję, że krzyczę Nie czuję swoją ręką Nie chodzę swoją nogą Nie biję w swoim sercu i tylko wodzę głową Nie mogę się obudzić Nie umiem! Daję słowo! Najtrudniej odnaleźć siebie Gdy w rozum ucieka się przed sobą 13/06/2010

arytmetyka uzależnień emocjonalnych

Im mniej w portfelu tym jeść chce się więcej. Co za ironia losu, że wtedy właśnie ma się taki apetyt. Zupełnie jak z tymi niedopitymi ludźmi, którym na trzeźwo tylko trzęsą się ręce. I powiedzmy, że spada Ci z nieba manna i nagle przychodzi taki spokój, płynący z samego faktu posiadania, że o dziwo łaknienie ulega redukcji. Pijak też nie potrzebuje się złoić doszczętnie. On musi być tylko na lekkim rauszu, żeby poczuć choć przez chwilę coś na kształt spokoju. Jaka więc różnica między nami, skoro on kupuje swój spokój z wódką, ona z kłótnią, oni z kasą...a ja? Wszyscy jesteśmy od czegoś uzależnieni...i uczą nas tego od dziecka, że dobrze się od czegoś uzależnić... np. można uzależnić swój nastrój od krzywego spojrzenia kogoś na ulicy albo uzależnić swój prestiż od ilości zer na koncie...a przecież jak się pomyśli to takie żenujące, że moją czy Twoją wartość determinują zera... albo złość nieznajomego, którego minąłeś na ulicy...a dlaczego to żenujące? bo wartość w sensie pozytywnym ma

"Najważniejsze jest niewidoczne"

"Ponieważ Mały Książę był senny, wziąłem go na ręce i poszedłem dalej. Byłem wzruszony. Wydawało mi się, że niosę kruchy skarb. Wydawało mi się nawet, że na Ziemi nie istnieje nic bardziej nietrwałego. W świetle księżyca patrzyłem na blade czoło, na zamknięte oczy, na pukle włosów poruszane wiatrem i mówiłem sobie, że to, co widzę, jest tylko zewnętrzną powłoką. Najważniejsze jest niewidoczne." /Antoine de Saint - Exupery/

samo życie...

Obraz
w sekcji "moje foty" małe studium przypadku - zapraszam

destination mother love

Nigdy nie sądziłam, że dzień dziecka będę świętować po 30tce. Nie będę pisać czego nie miałam przez te wszystkie lata. Czas już oderwać oczy od tego, co złe...przeciąć węzeł gordyjski łaczący mnie z takim sobie dzieciństwem...czas pójść do przodu...zamiast rozpamiętywania tego, co było złe, radowanie się...bo przyszedł czas na to aby autentycznie cieszyć się tym, co jest... A co jest? - spytacie.  Spieszę oto z odpowiedzią: - jest świadomość , że zdrowa i dobra relacja na tym polu rzeczywiście jest metarelacją, z której mogą później czerpać inni ludzie, jeśli zechcą na trochę koło mnie przystanąć, - jest szansa na budowanie swojego prywatnego prawdziwego poczucia bezpieczeństwa, - jest poczucie , że każda chwila jest bezcenna i nie wolno jej już marnować, - jest alternatywa , bo można teraz pływać swobodnie na dużej głębokości a nie wciąż taplać się w ścieku będąc przepasanym kółkiem ratunkowym. Najważniejsze by nie bać się po to wszystko sięgnąć, a kiedy już ma się to w ręku, żeby te