trudne chwile

Dziwny to czas nastał. Czas zgrzytów na linii relacji, które są. Czas straty relacji, których już nie ma. Ruch jak na dworcu kolejowym. Przyjazdy jednych ludzi. Wyjazdy innych - na chwilę...na zawsze...

Kiedy człowiek próbuje ocalić siebie traci innych. Kiedy chce ocalić innych - traci siebie. Jak wypracować złoty środek? Dlaczego musimy stawać wobec dylematów rodem z Fromma? Co też takiego jest w nas, że zamiast dokonywać syntezy różnych elementów, zawieszamy się na poszczególnych składnikach  niedoszłej mieszaniny?

Jak połączyć rozwój, miłość i wolność? Najpierw ze sobą - a potem - jak implementować te wewnętrzne czynniki do świata zewnętrznego tak, aby to zaakceptował?

Czy złość jest immanentną cechą odczuwania miłości, które buduje się na wyrzutach sumienia pozostałych po sprzeczce, w której zraniliśmy ukochaną osobę? Kto z nas nie odczuwał tego "przypływu miłości", nadbudowującego się na warstwie wyrzutów sumienia?  Do czego są nam potrzebne te permanentne utraty bliskiej osoby, których doświadczamy w okoliczności tego, co znajdujemy na zgliszczach relacji z drugim człowiekiem zdziesiątkowanej awanturą? Czego nas to uczy? Na jak długo?    

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

oczy przetarte ze zdumienia

przejściowa