Nareszcie. Odważyła się. Wyszła z domu! Jedynie chwilę zajęło jej dojście do przejścia dla pieszych, które znajdowało się nieopodal. Stanęła i czekała, zgodnie z tym, co przykazały światła, patrząc bezwiednie na tłoczące się w pośpiechu samochody. Dostrzegła, że najpierw przemykało ich dużo przed jej oczami, potem następowała przerwa w tym ruchu, a potem znowu - ten sam ruch. Wtem oderwała wzrok od karoserii mijających ją aut i spojrzała na drugą stronę ulicy. "Tyle tam ciekawych rzeczy" - pomyślała. Kolory ubrań. Ludzkie spojrzenia. Radośnie dźwięczący śmiech dziecka. "Trzeba tam przejść, ale zupełnie nie wiem jak" - dodała w głowie. Bała się. Stała więc usztywniona i bezwiednie obserwowała kolejne cykle ruchu samochodów. W jej głowie, także w pewnym cyklicznym porządku, pojawiały się sukcesywnie myśli, które coraz bardziej oddalały ją od przejścia na drugą stronę. "A jeśli nie będę umiała wrócić?"..."A jeśli coś mi się stanie?"... W pew
No i się mocno wzruszyłam:)
OdpowiedzUsuń"Dawniej żądałem od ludzi więcej niż mogą dać: ciągłej przyjaźni, nieustannego wzruszenia. Dziś umiem od nich żądać mniej, niż mogą dać: towarzystwa bez frazesów. I ich wzruszenie, ich przyjaźń, ich szlachetne gesty zachowują w moich oczach całą wartość cudu: są łaską."
OdpowiedzUsuń/Albert Camus/